Dlaczego nie? Nasz przyjaciel zainteresował się możliwością inwestowania na Zanzibarze. Ale zastrzegł – ja nie chcę się w to angażować osobiście ponad niezbędne minimum. Potrzebuję do tego ludzi. Padło na nas (i szczerze mówiąc, tak to sobie wyobrażaliśmy).  Zaczęły się rozmowy, ustalanie szczegółów kolejnego wyjazdu. A przed nami stanęło widmo decyzji – czy jesteśmy w stanie zostawić wszystko, dobrą pracę, dom, rodziny i wyjechać w dzicz? Jak nauczycielka matematyki i dyrektor Pałacu Wojanów odnajdą się w nowych warunkach? Jak to będzie, czy damy sobie radę, czy nie będziemy tęsknić? To już nie były marzenia przy drineczku z palemką. Podczas drugiego wyjazdu na Zanzibar, tym razem wspólnie w naszym przyjacielem inwestorem – okazało się, że hotel, o którym myśleliśmy nie ma uregulowanych do końca spraw związanych z dzierżawą gruntu od lokalnego właściciela i propozycja upadła. Ale, zupełnie niespodziewanie, pojawiła się druga możliwość  – wejście w spółkę i budowa nowego hotelu. Nasz przyjaciel, zauroczony Zanzibarem, dał się uwieść i klamka zapadła – zaczęliśmy przygotowywać się do przenosin, które nastąpiły w sierpniu 2015 roku.